Rozjaśnianie indygo - jak to zrobiłam, moje wrażenia i rady :)
Dla wszystkich, którzy się wahają - indygo da się rozjaśnić, ale do pewnego stopnia i pod warunkiem, że jest się pewnym tego co się robi ;) Jeżeli wybieracie farbowanie indygo, lub henną z dodatkiem indygo na pewno wiecie o tym, że jeżeli zdecydujcie się je rozjaśnić włosy będą zielone - to fakt o ile oczekujemy blondu lub naprawdę jasnej rudości.
Moje włosy od ponad roku farbowałam mieszankami ciemny brąz od Khadi, ówczesnej Swati oraz od firmy Lass. Na pewno mogę powiedzieć jedno - nigdy nie miałam tak lśniących i zdrowych włosów :) Ale jak to bywa ciemny kolor zaczął mi się trochę nudzić i choć na początku przygody z indygo byłam świadoma, że nie będę mogła mieć naprawdę jasnych włosów, to postanowiłam rozjaśnić je chociaż trochę. Chciałam uzyskać rudy kolor i zacząć farbować włosy czystą henną, aby w przyszłości móc rozjaśnić sobie włosy porządnie lub zrobić ombre jeżeli bym miała na to ochotę, bez martwienia się, czy po wszystkim będzie mnie czekać cięcie ;)
A więc jak to zrobiłam? Moje pierwsze podejście nie było udane ale liczyłam się z tym i przeczuwałam, że będę musiała wykonać wszystko na dwa razy. Dlaczego się tak stało? Fakt, że farbowałam włosy od ponad roku ziołami sprawił, że nadbudowały się one na moich włosach, a jak wiadomo kiedy henna się nadbuduje, wcale nie chce tak łatwo puścić ;)
PODEJŚCIE I : kąpiel rozjaśniająca - rozjaśniacz Marion, Kallos Omega, mydło Yope figowe.
Nie przywiązywałam uwagi do tego jaki to będzie rozjaśniacz. Chciałam żeby kąpiel wyszła w miarę delikatna, dlatego wybrałam Kallosa Omega, który jest silikonowy. Użyłam całego rozjaśniacza, ok. 2-3 łyżek maski i 2 łyżek mydła. Najpierw nałożyłam kąpiel na długość, pod koniec wyznaczonego czasu na chwilę nałożyłam na odrost nie dotykając skóry głowy. Na długości trzymałam wszystko 30 minut, z odrostem dodatkowe 5 minut. Zmyłam wszystko, umyłam włosy szamponem EcoLab ( będzie na zdjęciach podejścia II) i nałożyłam na długo maskę toskańską. Na włosach praktycznie nie było żadnej różnicy :( Jedynie pojawiły się delikatne refleksy, stąd nie daję zdjęcia przed całym zabiegiem. Kolor wyjściowy widać na zdjęciu po pierwszym rozjaśnianiu.
Po spłukaniu maski włosy były w stanie idealnym. Odczekałam 2 dni, na noc przed drugim podejściem naszykowałam sobie czystą hennę firmy Lass, która sprawiła mi dużą niespodziankę o czym zaraz napiszę. Chciałam nałożyć ją zaraz po rozjaśnianiu aby uzupełnić ubytki i podreperować stan włosów po tym wszystkim. Rozrobiłam ją na kwasku cytrynowym, miód chciałam dodać zaraz przed aplikacją (ale zapomniałam :/). Po hennowaniu planowałam użyć maski Organic Shop Jasmine&Jojoba. Wiem, że może to przyspieszać wypłukiwanie się koloru ale chciałam zaryzykować.
PODEJŚCIE II: rozjaśniacz Joanna Naturia, maska Organic Shop Jasmine&Jojoba, szampon odżywczy EcoLab.
Tym razem postawiłam na maskę bezsilikonową. Bardzo chciałam użyć do tego Kallosa Color, niestety nie mogłam go nigdzie upolować. Zmieszałam cały rozjaśniacz z dwiema łyżkami maski oraz łyżką szamponu. Wszystko nałożyłam na włosy jak za pierwszym razem, z tą różnica, że przez cały czas stałam przy lustrze, regularnie pieniłam kąpiel na włosach i trzymałam ją PONAD GODZINĘ!! Podkreślam, cały czas przy lustrze aby kontrolować zmianę koloru! Tak jak planowałam po spłukaniu i umyciu włosów nałożyłam przygotowaną wcześniej i odstaną przez noc hennę. Trzymałam ją na włosach 3h, spłukałam dokładnie i użyłam maski. Niestety okazało się, że w opakowaniu z henną była cassia. Nie byłam zła, ponieważ cassia także spełniła funkcję odżywczą. Byłam jedynie trochę zawiedziona, ponieważ liczyłam na ożywienie i rudy kolor, czego cassia dać mi nie mogła :( Czytałam już o tym, że kupując hennę tej firmy Lass może się tak zdarzyć, ale nie przypuszczałam, że mi może się to przytrafić :D Mogłam się domyślić po barwie odstanej mieszanki, ponieważ była zielona, a powinna być brązowo-ruda z wierzchu po puszczeniu przez zioło barwnika. Oto efekt po drugim rozjaśnianiu i cassi:
PODSUMOWUJĄC: Moje rozjaśnianie indygo uważam za udane. Takiego efektu oczekiwałam. Później kupiłam czystą hennę Sattva. To osobny temat, ale to najlepsza henna jakiej dotychczas używałam ;) Muszę ostrzec, że każdy ma inne włosy i każdy zna swoje włosy najlepiej. U mnie takie rozjaśnianie się sprawdziło, ale nie u wszystkich może się sprawdzić tak samo. Co jest ważne? Ostatni raz przed zabiegiem włosy hennowałam ok. 2 miesiące wcześniej. Jeżeli ktoś farbował włosy indygo i efekt się nie podoba, radziłabym odczekać aby kolor maksymalnie wypłukał się sam ile da radę, jeżeli bardzo przeszkadza można użyć naturalnego rozjaśniacza, np. kwasu jabłkowego. Faktycznie użycie chemicznego rozjaśniacza zaraz po farbowaniu z indygo mogłoby przynieść niechciany, zielony kolor, a przynajmniej zieloną poświatę. U mnie było duże zagrożenie takiej nieprzyjemności ze względu na dłuuugi czas używania wcześniej tego zioła. Na szczęście wszystko się udało. Chciałabym tym postem stworzyć dla Was bazę na jakiej będziecie mogli się oprzeć próbując samemu wykonać taki eksperyment :) Jeżeli czegoś nie ujęłam, a bylibyście ciekawi możecie pytać, postaram się rozwiać wszelkie wątpliwości ;)
Moje włosy od ponad roku farbowałam mieszankami ciemny brąz od Khadi, ówczesnej Swati oraz od firmy Lass. Na pewno mogę powiedzieć jedno - nigdy nie miałam tak lśniących i zdrowych włosów :) Ale jak to bywa ciemny kolor zaczął mi się trochę nudzić i choć na początku przygody z indygo byłam świadoma, że nie będę mogła mieć naprawdę jasnych włosów, to postanowiłam rozjaśnić je chociaż trochę. Chciałam uzyskać rudy kolor i zacząć farbować włosy czystą henną, aby w przyszłości móc rozjaśnić sobie włosy porządnie lub zrobić ombre jeżeli bym miała na to ochotę, bez martwienia się, czy po wszystkim będzie mnie czekać cięcie ;)
A więc jak to zrobiłam? Moje pierwsze podejście nie było udane ale liczyłam się z tym i przeczuwałam, że będę musiała wykonać wszystko na dwa razy. Dlaczego się tak stało? Fakt, że farbowałam włosy od ponad roku ziołami sprawił, że nadbudowały się one na moich włosach, a jak wiadomo kiedy henna się nadbuduje, wcale nie chce tak łatwo puścić ;)
PODEJŚCIE I : kąpiel rozjaśniająca - rozjaśniacz Marion, Kallos Omega, mydło Yope figowe.
Nie przywiązywałam uwagi do tego jaki to będzie rozjaśniacz. Chciałam żeby kąpiel wyszła w miarę delikatna, dlatego wybrałam Kallosa Omega, który jest silikonowy. Użyłam całego rozjaśniacza, ok. 2-3 łyżek maski i 2 łyżek mydła. Najpierw nałożyłam kąpiel na długość, pod koniec wyznaczonego czasu na chwilę nałożyłam na odrost nie dotykając skóry głowy. Na długości trzymałam wszystko 30 minut, z odrostem dodatkowe 5 minut. Zmyłam wszystko, umyłam włosy szamponem EcoLab ( będzie na zdjęciach podejścia II) i nałożyłam na długo maskę toskańską. Na włosach praktycznie nie było żadnej różnicy :( Jedynie pojawiły się delikatne refleksy, stąd nie daję zdjęcia przed całym zabiegiem. Kolor wyjściowy widać na zdjęciu po pierwszym rozjaśnianiu.
Po spłukaniu maski włosy były w stanie idealnym. Odczekałam 2 dni, na noc przed drugim podejściem naszykowałam sobie czystą hennę firmy Lass, która sprawiła mi dużą niespodziankę o czym zaraz napiszę. Chciałam nałożyć ją zaraz po rozjaśnianiu aby uzupełnić ubytki i podreperować stan włosów po tym wszystkim. Rozrobiłam ją na kwasku cytrynowym, miód chciałam dodać zaraz przed aplikacją (ale zapomniałam :/). Po hennowaniu planowałam użyć maski Organic Shop Jasmine&Jojoba. Wiem, że może to przyspieszać wypłukiwanie się koloru ale chciałam zaryzykować.
PODEJŚCIE II: rozjaśniacz Joanna Naturia, maska Organic Shop Jasmine&Jojoba, szampon odżywczy EcoLab.
Tym razem postawiłam na maskę bezsilikonową. Bardzo chciałam użyć do tego Kallosa Color, niestety nie mogłam go nigdzie upolować. Zmieszałam cały rozjaśniacz z dwiema łyżkami maski oraz łyżką szamponu. Wszystko nałożyłam na włosy jak za pierwszym razem, z tą różnica, że przez cały czas stałam przy lustrze, regularnie pieniłam kąpiel na włosach i trzymałam ją PONAD GODZINĘ!! Podkreślam, cały czas przy lustrze aby kontrolować zmianę koloru! Tak jak planowałam po spłukaniu i umyciu włosów nałożyłam przygotowaną wcześniej i odstaną przez noc hennę. Trzymałam ją na włosach 3h, spłukałam dokładnie i użyłam maski. Niestety okazało się, że w opakowaniu z henną była cassia. Nie byłam zła, ponieważ cassia także spełniła funkcję odżywczą. Byłam jedynie trochę zawiedziona, ponieważ liczyłam na ożywienie i rudy kolor, czego cassia dać mi nie mogła :( Czytałam już o tym, że kupując hennę tej firmy Lass może się tak zdarzyć, ale nie przypuszczałam, że mi może się to przytrafić :D Mogłam się domyślić po barwie odstanej mieszanki, ponieważ była zielona, a powinna być brązowo-ruda z wierzchu po puszczeniu przez zioło barwnika. Oto efekt po drugim rozjaśnianiu i cassi:
PODSUMOWUJĄC: Moje rozjaśnianie indygo uważam za udane. Takiego efektu oczekiwałam. Później kupiłam czystą hennę Sattva. To osobny temat, ale to najlepsza henna jakiej dotychczas używałam ;) Muszę ostrzec, że każdy ma inne włosy i każdy zna swoje włosy najlepiej. U mnie takie rozjaśnianie się sprawdziło, ale nie u wszystkich może się sprawdzić tak samo. Co jest ważne? Ostatni raz przed zabiegiem włosy hennowałam ok. 2 miesiące wcześniej. Jeżeli ktoś farbował włosy indygo i efekt się nie podoba, radziłabym odczekać aby kolor maksymalnie wypłukał się sam ile da radę, jeżeli bardzo przeszkadza można użyć naturalnego rozjaśniacza, np. kwasu jabłkowego. Faktycznie użycie chemicznego rozjaśniacza zaraz po farbowaniu z indygo mogłoby przynieść niechciany, zielony kolor, a przynajmniej zieloną poświatę. U mnie było duże zagrożenie takiej nieprzyjemności ze względu na dłuuugi czas używania wcześniej tego zioła. Na szczęście wszystko się udało. Chciałabym tym postem stworzyć dla Was bazę na jakiej będziecie mogli się oprzeć próbując samemu wykonać taki eksperyment :) Jeżeli czegoś nie ujęłam, a bylibyście ciekawi możecie pytać, postaram się rozwiać wszelkie wątpliwości ;)
Oooo, jak fajnie, że cię znalazłam! Od kwietnia 2020 nakłądam ciemny lub popielaty brąz khadi i teraz sobie myślę, że jest za ciemny. Czytałam, że po indygo ni ema już powrótu, a ty dałaś nadzieję ;-) Sprawdzę na sobie.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :) Życzę Ci powodzenia! W razie dodatkowych pytań zachęcam do kontaktu na Instagramie :)
OdpowiedzUsuńRatujesz mnie. :) Właśnie dzisiaj postanowiłam rozjaśnić włosy z ciemnej henny, nawet ryzykując zieleń, a Ty mnie uspokoiłaś, że się da bez. :) Skorzystam na dniach z Twojego przepisu, bo chcę z czekoladki wrócić do rudego.
OdpowiedzUsuńHej i jak poszło?
UsuńWitaj! :) czytam i daje mi to nadzieję, choć nie wiem czy uda mi się zejść z tego co teraz sobie narobiłam na głowie😂😪 śmiech przez łzy. Kogokolwiek kto posiada wiedzę o hennowaniu zapytam się jak uratować moje włosy po rozjaśnieniu indygo słyszę tylko ze trzeba znowu na ciemny zahennowax dwuetapowo i poczekać aż odrosną moje... Tylko ja już raz rozjaśniłam włosy i mam teraz taki brzydki bałagan na głowie że już nie chce się cofać znowu w ciemne kolory 😪
OdpowiedzUsuńWitaj :) Zapraszam Cię do kontaktu przez Instagram - tam będzie troszkę łatwiej zagłębić się w temat. Odnośnik do Instagrama jest na blogu. Pozdrawiam! :)
UsuńA gdzie na blogu? :) bo niestety nie widzę ram odnośnika do instagrama
OdpowiedzUsuń